Wakacje w pełnym rozkwicie, a dzieci rozpoczynają labę po wyjątkowo trudnym roku szkolnym. Niektórzy wyjadą z rodzicami nad morze lub w góry, ale są tacy co skorzystają z półkolonii w wielu szkołach i placówkach wychowawczych. Właśnie zakończył się pierwszy tydzień półkolonii zorganizowanych w Młodzieżowym Domu kultury nr 2 im. Dra Jordana.

Przygoda, przygoda…
W poniedziałkowy poranek, nie zważając na wczesną porę, kapryśną aurę, ani pokusę spędzenia dnia przed ekranem komputera, telewizora, tudzież smartfona, dziarska grupa półkolonistów zjawiła się w gościnnych progach MDK2. Szybkie pożegnanie z rodzicami i już byli gotowi na pierwsze zajęcia. Na początku może trochę nieśmiało, ale wkrótce wszyscy się poznali, polubili, a przede wszystkim ustalili, że przez najbliższe kilka dni będą się świetnie bawić!

fot. Justyna Superczyńska-Szarata / Ranczo u Amadeusza
Pierwszy dzień upłynął na zabawach i wizycie w kinie, na premierze zabawnej historii opartej na epizodach z życia zwierząt domowych. W drodze powrotnej złapał nas deszcz i zamiast przechadzać się po malowniczej Wyspie Młyńskiej, oddaliśmy się łasuchowaniu pysznych lodów! Uffff! Przestało padać i można było wracać do emdeku. Obiad pochłonęliśmy migiem, a potem gry i zabawy stolikowe, sportowe rozrywki i co to?! Już 16? Jeszcze tylko szybkie podsumowanie dnia i garść informacji o jutrzejszej wycieczce i trzeba się witać z rodzicami!

fot. Justyna Superczyńska-Szarata / Ranczo u Amadeusza
Wtorek zapowiadał się interesująco. Ranczo u Amadeusza we wsi Bielawy koło Nakła to miejsce niezwykłe. Zwierzęta różnej maści, ras i wielkości łączy jedna cecha: są bardzo przyjazne i uwielbiają wprost towarzystwo dzieci! Nie mogliśmy się już doczekać! Jeszcze tylko sprawdzenie obecności, śniadanie i już siedzieliśmy w autokarze. Droga minęła szybko.
Na ranczo powitał nas gospodarz – Pan Andrzej. Na początek zwiedzanie zakamarków, potem potyczki sportowe rodem z indiańskiej i polskiej wioski: wyścig w workach, wożenie na taczkach, chodzenie na szczudłach i wiele innych. Śmiechu było mnóstwo!

fot. Justyna Superczyńska-Szarata / Ranczo u Amadeusza
Po krótkim odpoczynku i zdrowej przekąsce poznaliśmy czworonożnych i skrzydlatych mieszkańców rancza. Pan Andrzej ciekawie opowiadał o zwyczajach, upodobaniach i życiu wszystkich zwierząt. Obiad też nie był zwyczajny: ognisko, pyszne kiełbaski i bułeczki, jak u Mc Donalda. Zanim się spostrzegliśmy okazało się, że już trzeba było żegnać się z tym uroczym miejscem!

fot. Justyna Superczyńska-Szarata / Ranczo u Amadeusza
Do widzenia, będziemy tęsknić! Tak pięknie i sugestywnie opisuje pierwsze dwa dni Pani Justyna. Szkoda, że dopiero za roku będzie kolejna opowieść
Tymczasem spojrzeliśmy na zegarek i już środa 3 lipca, kolejna przygoda, kolejne zadania i łamigłówki umysłowe w Toruniu – tym razem „Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy” - od samego rana czekał na przyszłych odkrywców wszechświata.

- W tym roku mieliśmy sporą grupę dzieci o zróżnicowanym wieku 5-11 lat – mówi mgr Justyna Superczyńska-Szarata, polonistka prowadząca w MDK2 zajęcia teatralne, liderka projektu kolonijnego
W sumie było 24 półkolonistów, żywiołowych i spragnionych atrakcji. Zdaniem prowadzącej program był tak dobrany, aby dzieci mogły aktywnie uczestniczyć w zajęciach sportowych, oświatowych, plastycznych i edukacyjnych. Dlatego ważnym elementem przyswajania wiedzy było: poznawanie przyrody (Ranczo u Amadeusza), historii Polski (zabytkowe Chełmno katedra, muzeum), równie ciekawe były naukowe doświadczenia (warsztaty) w „Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy” w Toruniu.

fot. Krzysztof Golec / Toruń, Młyn Wiedzy
Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy – przede wszystkim to świetny pomysł społeczności miasta i jego władz na zagospodarowanie dawnego młyna Richtera. W Bydgoszczy, pomimo intensywnych prac w młynach Rothera, nadal nie wiadomo co tam będzie. Pomysłów było kilka, ale żaden nie spodobał się radnym i bydgoszczanom.
Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy - to interaktywne centrum promujące nowoczesną komunikację naukową, na każdym piętrze zupełnie inne dyscypliny naukowe. Dzieci, grupy zorganizowane mogą samodzielnie przeprowadzić doświadczenia, zbadać zjawiska z różnych dziedzin nauki, poznać prawa przyrody, a nawet wziąć udział w warsztatach.

fot. Krzysztof Golec / Toruń, Młyn Wiedzy
Właśnie w takich warsztatach, gdzie głównymi bohaterami były pająki, dzieci pod okiem instruktorów mogły same wykonać model pajęczyny i pająka. Były także spreparowane modele tych owadów „pod mikroskopem”. Tu się nikt nie nudził i nie odstawał od grupy, a na każdym piętrze – jak powiedzieliśmy – czekały kolejne atrakcje. Sporo czasu dzieci spędziły w pokoju przypominającym układanie klocków Lego. Świetna zabawa, miękkie modele klocków, a wszystko w kolorze niebieskim, jak błękit nieba.

fot. Krzysztof Golec / Toruń, Młyn Wiedzy
Bardzo ciekawy jest też dział dotyczący fali dźwiękowej, niektórzy mogli nawet sprawdzić, jakie dźwięki są dla nich słyszalne. Dla przykładu Natalka zatrzymała maszynę na poziomie 100 Hz a górne rejestry pokazały spektrum 20 kHz. Jak twierdził instruktor, to bardzo dobry wynik przekraczający pasmo akustyczne człowieka, ale zaznaczył iż mogą wystąpić błędy pomiarowe.

fot. Krzysztof Golec / Toruń, Młyn Wiedzy
Warto tylko dać, że na każdym piętrze namalowano i opisano dokonania wybitnych polskich naukowców: prof. Aleksander Wolszczan, mgr inż. Marian Rejewski, prof. Jan Czochralski, dr Kazimierz Funk, inż. Kazimierz Prószyński czy prof. Hilary Koprowski. W 2014 roku, podczas inauguracyjnego otwarcia jednym z wykładowców i zarazem gości był gen. pil. Mirosław Hermaszewski.

fot. Krzysztof Golec / Toruń, Młyn Wiedzy
Wspomniane wcześniej warsztaty, prowadzone pod okiem instruktorów to kolejny strzał w dziesiątkę. Dzieci pokazały swoją wizję pająków, w tym misternie utkanej sieci. Najlepsze prace oceniała pani Justyna, wygrał Szymon - chyba największy psotnik półkolonii. Jednak wszyscy wykonali swoje zadania wzorowo, co podkreśliła liderka grupy.
Ufff! Praca była ciężka, dlatego postanowiliśmy zabrać kolonistów do jednej z najlepszych restauracji serwujących słynne hamburgery. Lokal o wymownej nazwie "Widelec" nie zawiódł oczekiwań dzieci, danie smakowało tak jak "u mamy".

fot. Krzysztof Golec / restauracja "Widelec"
Logistycznie również "Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy" jest przygotowane na przyjecie zmotoryzowanych i pasjonatów nauki. Parking, nawet dla autobusów bezpłatny! Ceny: bilet grupowy 12 zł, warsztaty 17 zł (min. 20-30 osób).
Sensacyjnie zapowiadał się zespół reggae
Dość ciekawym posunięciem pani Justyny było zaproszenie znanego zespołu „Dubska” do emdeku na kameralny występ poświęcony nie tylko muzyce reggae. Lider grupy Dymitr Czabański umiejętnie dozował napięcie, opowiadał o stylach muzycznych, Bobie Marleyu i instrumentach perkusyjnych. Łatwo przenieśliśmy się na Jamajkę, do Brazylii i Afryki.

fot. Krzysztof Golec / Dubska ma także dobre podejście do dzieci
Nazwa zespołu, który powstał w 1999 roku to połączenie dwóch muzycznych gatunków - "dub" i "ska" – ale, jak okazuje się, nie wszyscy o tym wiedzą. Dzieci w mig pojęły o co chodzi i biegle odpowiadały na pytania muzyków (wakacyjny skład uzupełnili Krzysztof Błaszczak i Jarosław Hejman).

fot. Krzysztof Golec / zespół przygotował niespodziankę dla dzieci - własnoręcznie wykonany shaker
Dzieci mogły wypróbować swoje umiejętności gry na bębnach (cajon, bongosy, bębny afrykańskie), posłuchać swojego metalicznego głosu na syntetyzatorze, nawet – co spodobało się wszystkim – zrobić własny instrument. Krzysztof, jeden z muzyków pokazał jak zrobić z puszki po pepsi-coli taki prosty instrument (shaker). Wystarczy nasypać do pustej puszki trochę ryżu, zakleić otwór taśmą i gotowe. Zabawa były przednia!

fot. Krzysztof Golec / Chełmno, "Pomnik ułana", a właściwie fotka widziana spod cokołu. Pomnik Pomnik poświęcony Pamięci Kawalerzystów 8. Pułku Strzelców Konnych, upamiętnia on ułanów stacjonujących w Chełmnie przed II wojną światową i uczestniczących w wojnie obronnej 1939 roku.
Chełmno – najlepiej z przewodnikiem
Rzeczywiście, byliśmy tam kilka razy, ale nigdy nie zwróciliśmy uwagi na to co najistotniejsze, nasz przewodnik dr Władysław Flieger okazał się przesympatycznym chełmnianinem, b. wojskowym z 30-letnim stażem, wykładowcą na kursach NSR i b. żołnierz Misji Pokojowych w b. Jugosławii. Dziś zajmuje się popularyzacją historii o „Mieście zakochanych” i epatuje wiedzą każdą grupę przyjeżdzającą do „Miasta miłości”.

fot. Krzysztof Golec
Zachwycaliśmy się zatem opowieściami o przepięknych zabytkach, w tym cudownej fary (pierwszy kościół) z relikwiami św. Walentego. Wysłuchaliśmy też (i zobaczyliśmy „live”) pogadanki na temat fortyfikacji obronnych Chełmna, w tym najdłuższych murów obronnych w Europie. To tak solidna budowa, że do dziś zadziwia mistrzów murarskiego rzemiosła.
- Mury, nie dość że są scalone z cegły, to jeszcze posiadają głębokie fundamenty. Wszystko po to, aby nieprzyjaciel nie dokonał podkopu, co zwykle skutkuje rozsadzeniem umocnionego miejsca – mówił przewodnik

fot. Krzysztof Golec
Wokół murów widać jeszcze kamienne żłobienia, to tzw. rynsztok. W czasach krzyżackich wodę (pomyje) wylewało się wprost na ulicę do wspomnianego rynsztoku. Nie było wtedy kanalizacji ani troski o higienę.
Przepiękne
Planty
Tuż obok przepiękne
Planty z polem widokowym na Wisłę, „Ławeczka zakochanych” , Bramą Grudziądzka -
dawniej zwaną Grubińską z końca XIII w.
- z zegarem z cyferblatem wykonanym z...
kwiatów. Jeśli chodzi o wspominany zegar, to kolejny ewenement na skalę
ogólnopolską. Panie układające (na kolach) mozaikę kwiatową wykonały to
perfekcyjnie, podobnie ułożono mozaikę kwiatową
na okoliczność XVII Letniego Festiwalu „Muzyka w zabytkach Chełmna”,
gdzie muzyka Stanisława Moniuszki
rozbrzmiewała z sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej.

fot. Krzysztof Golec / aż nie chce się wierzyć, że z kwiatów można ułożyć klawiaturę fortepianu i cyferblat zegara
Miasto perełka historii - które kiedyś miało być stolicą ziemi chełmińskiej - ma także przepiękną halę sportową, którą dzieci mogły zobaczyć (a nawet przejść po dębowym parkiecie). Nieco dalej kolejna perełka kościół farny z wieżą widokową (ponad 60 m) i relikwiami św. Walentego, patrona zakochanych. Wszyscy jednak chcieli posiedzieć na słynnej „Ławeczce zakochanych” tuż przy Bramie Grudziądzkiej (ale takich ławeczek jest więcej).
Oj, oj, program napięty, nogi bolą, a tyle jeszcze jest do zobaczenia. Ale nikt nie narzekał, nawet nie dopominał się obiadu zamówionego w jednej z najlepszych restauracji w mieście „The Swan” (kiedyś nazywała się „Relaks”, ale kuchenne rewolucje zrobiła tu Magda Gessler).

fot. Krzysztof Golec
Ratusz -
wpisany do rejestru zabytków
Spacerujemy dalej,
ciągle koleje atrakcje... Przepiękna jest starówka z ratuszem, w którym obecnie
jest siedziba Muzeum Ziemi Chełmińskiej. Ratusz, zabytek polskiego renesansu,
pochodzi z XIII w., kolejnej rozbudowy dokonano na przełomie XV/XVI w. ostatnią
dużą przebudowę wykonano w latach 1884-1887 wg projektu arch. TW. Hermanna.
Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków z dnia 27 sierpnia 1929 roku ratusz
został wpisany do rejestru zabytków.
Ratusz posiada (sprawny) zegar na wieży
z kurantami, wykonany w 1590 roku przez
mistrza Georga Wilhelma z Torunia. I to jest zegar, a nie jakieś tam bateryjne
wynalazki...

fot. Krzysztof Golec / Izba Tortur - kolejna atrakcja Chełmna
Atrakcje
goniły atrakcje
Nie mogliśmy ominąć
też słynnej Izby Tortur. Nową atrakcję wykonano z budżetu obywatelskiego
miasta, a wykonawcą był zastęp rycerski do którego należy nasz przewodnik.
Znajdziemy tu średniowieczne akcesoria do barbarzyńskich (dziś zakazanych) tortur:
„madejowe łoże” do rozciągania członków nieszczęśnika, gąsior do
okrutnej śmierci w męczarniach czy krzesło inkwizycyjne. Za mniejsze
przewinienia karano „świńskim ryjkiem” lub „oślimi ustami”. Latem od 6 czerwca
do końca sierpnia Średniowieczna Osada jest czynna dla zwiedzających niemal
codziennie, odbywają się tu także turnieje rycerskie i jarmarki chełmińskie.
Jednym z ostatnich punktów zwiedzania był słynny Park Miniatur, gdzie pokazano najsłynniejsze zamki ziemi chełmińskiej - w miniaturze. Niestety wandale odcisnęli swoją obecność niszcząc niektóre budowle. Warto w tym miejscu założyć monitoring lub zintensyfikować ochronę, tak jak to zrobiono w Kowarach w podobnym parku (o wiele większym i płatnym).

fot. Krzysztof Golec
Miasto w ostatnich dniach wojny nie ucierpiało, aczkolwiek broniący się tu niemieccy dywersanci w Bramie Grudziądzkiej zostali zaskoczeni przez wkraczające do mateczka oddziały radzieckie. Tu czerwonoarmiści odpalili ładunek z działa i zniszczyli górną część bramy (do dziś widać ślady murarskiej naprawy).

Zdjęcia, podobno najciekawsze...
Nie nam oceniać zdjęcia, ale akurat te pókolonie obfitować w ciekawe momenty, zaskakujące sytuacje, jeszcze ciekawsze kadry. Powiedzieliśmy na wstępie, że Chełmno jest mekką dla fotografów, nie ma w tym żadnej przesady. Pokusiliśmy się jednak o wybranie kilku fotek, dla zilustrowania tych pięciu dni spędzonych razem. Chcielibyśmy, aby właśnie dzieci dokonały najcenniejszego wyboru. Dajemy wam kilka przykładów extra!
Uwagi o swoim wyborze możecie zgłaszać do pani Mirosławy Jurgiel, w sekretariacie MDK2 lub pisząc na podany adres: mdk2jordan@poczta.onet.pl
Chełmno w
dużym skrócie
Chełmno odegrało
ważną rolę w historii Polski i zakonu krzyżackiego (komtur planował tu stolicę
swojego państwa). To także stolica ziemi
chełmińskiej, wzmiankowana już w 1065 r. Przywilej lokacyjny, znany jako
"Prawo Chełmińskie", nadany miastu przez zakon krzyżacki 28 grudnia
1233 r. stał się aż do XVIII w. wzorcem do lokowania ponad 200 polskich miast
m.in.: Warszawy, Torunia, Gdańska, a nawet
Płocka (1237 r.). Głównymi atrakcjami Chełmna są unikatowe,
średniowieczne zabytki i układ urbanistyczny.

fot. Krzysztof Golec
Stąd można podziwiać panoramę Doliny Wisły, odpocząć na Plantach, pooddychać świeżym powietrzem. Miasto lokowano na dziewięciu wzgórzach Wysoczyzny Chełmińskiej. Unikatowe uliczki, średniowieczne mury obronne o długości 2270 m, będące jednym z najwspanialszych przykładów architektury obronnej w Europie, gotycko-renesansowy ratusz czy niewspominana dotąd średniowieczna miara długości tzw. pręt chełmińskim liczący 4,35 m, dawny żeński, cystersko-benedyktyński zespół klasztorny, sześć gotyckich kościołów czy słynne Planty - to tylko najważniejsze elementy „Miasta Zakochanych”. My dodajemy jeszcze miasta stworzonego wręcz dla fotografów i fotografików. Plenery miasta wręcz zachęcają do wykonania sesji ślubnych.
Wartość przepięknej starówki Chełmna docenił prezydent RP, który dokonał stosownego wpisu (w 2005 roku) na Listę Pomników Historii Prezydenta RP.

fot. Krzysztof Golec
Wspominany wcześniej Park Miniaturowych Zamków Krzyżackich ma dość ciekawą historię, zresztą podobnie jak „pręt chełmiński” do odmierzania odległości. Otóż trzy najważniejsze zamki w Dolnie Wisły: Świecie, Unisław (ruiny odkryte niedawno przez archeologów z UMK), Chełmno Krzyżacy budowali na planie trójkąta w odległości dnia marszu lub tzw. miary jednego konia (rycerz w zbroi mógł pokonać ok. 22 km). Wow! krzyknęli niektórzy, ale gdzie te konie. Jeszcze o nich powiemy...
Wspominaliśmy o miasteczku zakochanych. Na chełmińskiej starówce można przysiąść na "Ławeczkach dla zakochanych" – jest ich kilka jak powiedzieliśmy - znajdujących się w parku Nowe Planty, w Parku Pamięci i Tolerancji im. Ludwika Rydygiera oraz przed budynkiem Urzędu Miasta. Wszędzie kwiaty, porządek i zadowoleni chełminianie.

fot. Krzysztof Golec
Na koniec, co nieco o koniach, gdyż w rycerskim ekwipunku były niezbędnym i najszybszym środkiem lokomocji. Na placu ratuszowym postawiono rok temu pomnik Pamięci Kawalerzystów 8. Pułku Strzelców Konnych. Upamiętnia on ułanów stacjonujących w Chełmnie przed II wojną światową i uczestniczących w wojnie obronnej 1939 roku. Szefem komitetu budowy pomnika był Piotr Madej, a finansowo projekt wsparły samorządy miasta i powiatu. Autorem koncepcji pomnika jest rzeźbiarz Zbigniew Mikielewicz.
Jak powiedział nasz przewodnik, dotknięcie kopyta konia zapewnia rok szczęścia, to także pewność że jeszcze tu wrócisz. Warto. Naprawdę warto!
To już koniec naszej opowieści, część druga dopiera za rok!
Justyna Superczyńska-Szarata
Krzysztof Golec
Informacja dla Rodziców i Opiekunów: zgodnie z umową - zdjęcia w wersji cyfrowej z pókolonii można zgrać w sekretariacie u Pani Mirosławy Jurgiel lub bezpośrednio u pani Justyny Superczyńskiej. Autorzy zdjęć przenoszą swoje prawa autorskie na MDK2, zdjęcia są bezpłatne!
więcej zdjęć:
http://mdk2.bydgoszcz.pl/?p=12993