Młode smoki z Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 im. dra Jordana w Bydgoszczy zakończyły sportowy obóz w Pieckach k. Mrągowa. Były dwa treningi dziennie, zaprawa poranna jak w wojsku, kąpiel w jeziorze, ognisko i niezapomniane wrażenia. Tygodniowe zgrupowanie dzieci i młodzieży - wszystkich filii w Polsce zakochanych w stylu chan shaolin si, dju su, kung-fu - koordynował soke Zbigniew Jeż 10 DAN, prezes IBDF Polska.
fot. Teresa Kozłowska
Pogoda dopisała, humory też, a smakowite obiadki przygotowywały panie z pieckowskiego ośrodka. Sportowy obóz to nie kolonie, ani dłubanie... z nudów w nosie. Dwa pełne treningi (rano i po południu), a na dobry początek zaprawa poranna z biegiem na 10 km w tle. Nikt nie wymiękał, ani nie skarżył się na komary. Nie starczyło na to czasu.
- Jak przyjechałem robiłem tylko dziesięć pompek. Po powrocie strzelam nie mniej jak 100 – chwalił się Hubert Ptaszyński, 9 tije.
Trening jest ważny, ale jeśli starczyło czasu wolnego, soke Jeż zapraszał do ogniska (wieczorem). Przy akompaniamencie gitary mistrza Grzegorza Sosińskiego 5 DAN, rozśpiewane towarzystwo bawiło się pysznie. Nawiązywały się kontakty, pierwsze przyjaźnie, a także umiejętność życia w grupie. I tak nieprzerwanie od lat...
Chętni, z historycznym zacięciem, mogli także zwiedzić jedną z najważniejszych kwater Hitlera Wilczy Szaniec w Gierłożu. Już 1941 roku służbę dla kanclerza pełniło tu 2 tys. żołnierzy, oficerów i pracowników technicznych. Dziś to rumowisko, ale świadczące o wirtuozerii niemieckich budowniczych obiektów specjalnych. Gdy zapadła decyzja Hitlera o zburzeniu bunkrów i przeniesieniu kwatery głównej w okolice Berlina, aż 8 ton trotylu umieszczono w przygotowanej wcześniej szczelinie. Pomimo ruin i niezbyt nachalnej reklamy (a także strategicznego znaczenia i doskonałego maskowania) ciągną tu rzesze turystów, nie tylko z Polski.
fot. Teresa Kozłowska / był czas na zwiedzanie głównej kwatery Hitlera w Gierłożu
Mistrz jeż, corocznie zaprasza przedstawicieli innych stylów walki, także z zagranicy. W tym roku goście specjalni: Rafał Nowakowski, 4DAN, Stany Zjednoczone i Andrzej Nowaczuk, 5DAN jiu jitsu, 5DAN All Style karate (oddziały specjalne GROM) pokazali, że mają kontakt z najmłodszymi wojownikami. Może za kilka lat zasilą Oddziały Specjalne, a nawet elitarny GROM.
Aby nie zapomnieć - nie wybaczyliby nam tego mali wojownicy - chcielibyśmy także dodać, że specjalną obozową piosenkę śpiewało całe zgrupowanie. Słowa i muzyka szczególnie wpadły w ucho Mateuszowi Antoniewiczowi 9 tjie, który na co dzień udziela się także w MDK-u nr 2 im. dra Jordana w Bydgoszczy (organy, śpiew). To on nauczył bydgoską grupę zespołowego wokalu.
Na obozie fajnie jest
Na obozie fajnie jest, bo nasz Mistrzu w formie jest.
Instruktorów mamy fest, oni zrobią z nas the best.
Co dzień rano jest pobudka i zaprawa bardzo krótka.
Potem są treningi dwa, jęzor wysechł nam do cna.
Po treningu skok do wody, do jeziora dla ochłody.
My w jeziorze salta dwa, wywijamy na sto dwa.
Pompujemy dzień i noc i nie mamy nigdy dość.
Kuchareczki fajne są, bo jedzenia nie skąpią.
Nasza warta mocna jest, stoi dzielnie nawet w deszcz.
Gdy cię w nocy żre kleszcz, leć do siostry a nie wrzeszcz.
Krzysztof Golec
instruktor sztuk walki